W ciemnej uliczce, oświetlonej tylko blaskiem przesłoniętego całunem chmur księżyca, rozległ się odgłos czyichś kroków. Tajemnicza postać owinięta szczelnie ciemnym płaszczem zręcznie omijała kałuże, jakby wszechogarniający mrok nie mógł zwieść jej zmysłów. Nie zostawiała żadnych śladów na mokrym asfalcie. Jeszcze kilka kroków, kilka posesji i tajemniczy wędrowiec dotarł wreszcie do celu. Skrzypiąca żeliwna brama uchyliła się przed nim, targane wiatrem drzewo odsłoniło metalową tabliczkę, którą skrywały dotąd jego gałęzie. Widniała na niej cyfra 19. Handelsmana 19.
Pomysł stworzenia czegoś w rodzaju kroniki stancji pojawił się samoczynnie - po prostu wpadłem kiedyś na pomysł stworzenia sobie na pulpicie (miałem wtedy przyjemność pracować z genialnym tworem Billy'ego - Windoze '95) pliku z rzeczami do zapamiętania - notatkami o pożyczonych rzeczach i innych takich. Założyłem ten pliczek i ani się spostrzegłem, jak ów się zaczął rozrastać i przemieniać w dość zabawny rodzaj pamiętnika. Nazywał się ten pamiętnik (i nazywa dalej) U_ludzi, z powodów wiadomych (miał tam być spis tego, co u ludzi przeróżnych się znajduje). W chwili obecnej u_ludzi podupadło nieco, ale myślę, że nie jest to wszystko na co nas, chłopców z Handelsmana stać... jeszcze świat o nas usłyszy.
Trzask dawno nieotwieranych drzwi zlał się w jedno z łopotem skrzydeł umykających w panice nietoperzy. Zaskrzypiały schody, w korytarzu rozległy się kroki. Ciemna, pochylona postać stanęła w drzwiach. Westchnęła. Ta chwila zdawała się trwać wiecznie.
Zasmucony wędrowiec zgarbił się jeszcze bardziej, z cichym przekleństwem rzucił w kąt żarzący się jeszcze niedopałek, zszedł po schodach, opuścił budynek. Nie trudził się zamykaniem ciężkiej, zardzewiałej bramy - odszedł w dal żegnany przez skrzypiącą na wietrze, prawie oderwaną tabliczkę z cyfrą 19. Handelsmana 19.
Coś się skończyło, zaczyna się inna bajka.
Zimne, sterylne wnętrza. Oszklone windy, których ściany pokryte są niekończącymi się warstwami graffiti, cuchnące moczem psycholi, którym chipy i chemia dawno już wypaliły mózg. Oświetlone blaskiem zielonych ledów twarze pochylone nad plątaniną kabli i układów. Wszechwładny system kontrolujący każdy ruch, bezbłędnie obliczający objętość i gęstość każdej kupy. Odważny ruch oporu, z góry skazany na zagładę. Broń biologiczna, nowe szczepy trucizn, którymi naszpikowano każdy kawałek pożywienia. Upadek wartości moralnych w świecie, w którym liczy się już tylko fi. Witajcie na Grunwaldzki Platz. Vier / Zwanzig Herzlich Wilkommen!
Tak. Po zmianie śmieci zmienił się nam nieco skład, zmieniło lokum. Nie zmieniła się jednak forma u ludzi - nadal będziemy starali uczyć, bawić oraz moralizować we właściwy nam sposób - czy wychowają się na tym kolejne pokolenia studentów? Kto wie... Pewne jest, że pozostaniemy z wami - nikłe światełko nadziei, wolności, równości, braterstwa i mnóstwa innego krapu.
Targany nie gasnącą namiętnością, siedząc w ponurej celi postanowił, że musi jakoś upamiętnić śmierć osoby, którą kochał tak bardzo. Co roku, kiedy skończy się zima i na Odrze puszczą lody, w mieszkaniu w którym miłość okazała się silniejsza od rozsądku będzie umierał człowiek. Albo nie - wielu ludzi.
Cezary S. z namysłem poślinił ołówek i zaczął wypełniać ofertę wynajmu dla agencji obrotu nieruchomościami. Powoli, nieco koślawym, można by powiedzieć - dziecinnym pismem wypełnił rubrykę z adresem posesji: Sienkiewicza 52/20.
Minęło trochę czasu. Entropia i wieczny ruch cząsteczek przemieścił nas trochę - na szczęście niedaleko. Nadal mieszkamy w pięknej, spokojnej okolicy, nadal podziwiamy piękne klatki schodowe, tylko estetyka jest nieco inna i normy etyczne trochę się różnią... Mimo wszystko - na pewno nam się nic nie stanie. Przestraszone miny sąsiadów, którzy unikają nas jak dżumy i na wszystkie pytania odpowiadają trzaśnięciem drzwi muszą być spowodowane zmianą klimatu. Przecież zima powoli dobiega końca - na Odrze zaczynają puszczać lody...
...po prostu Wystepują
Trzy!...
...po prostu U_ludzi Trzy...
Mieszkanko jest. Zieloniutkie. Puściutkie. Świeżo po praniu mózgu. Kiedyś było fajne, pełne życia - ale czarny piątek 13.XI zabił nadzieję, zgasił słońce i sprawił, że zadrżały serca śmiertelnych. Dwa miesiące życia zniknęły jak zdmuchnięta świeca. Stalowa 52/2. Stalowe nerwy i zmęczone zwieracze...
Wystepuja Po Raz Ostatni
...ponownie z wami: U_ludzi
Cztery!...