W nowym mieszkanku... bez kitu! - ani rusz...


Wchodzisz po szerokich schodach do ogromnej klatki schodowej. Ciemno, zimno, straszno... Idziesz. Na górę. Drugie piętro. Spoglądasz przed siebie. Drzwi, ale nie nasze. Nasze są po prawej stronie, w skrzydle. Numer dwadzieścia - można poznać po tym, że obok, na drzwiach sąsiadów, jest numerek 21. Pukasz. Czekasz. Walisz, walisz, walisz. Czekasz. Schodzisz na sam dół i dzwonisz domofonem X razy (liczba do własnej wiadomości). Z powrotem idziesz przed drzwi. Stoisz. Pukas... nie! Walisz. Słyszysz kroki. "Kto tam?". Teraz się przedstaw. Dobrze. Po krótkiej naradzie wśród lokatorów ("Eee! Jakiś ...! Otwierać?") zostaje Ci chyba otworzone. Wejdź, nie bój się. Ja wiem, że tu ciemno, zimno, straszno... Po ciemku podajesz rękę. My jej nie widzimy, ale serdecznie Cię witamy. Tu musisz zdjąć buty. No, śmiało, zdejmuj je. No... Pięknie. Mały przedpokój? No coś Ty. Chyba nie widziałeś kibla. Ale o tym później. To co Cię uderza, to Czaru... khmm... to wysokość sufitów. Taa... Na ścianie po prawej widzisz drzwi. Wejdź. Proszę. Teraz przeraża Cię zapach ulatniającego się gazu, okopcona farelka, naga... ,to znaczy, nagi kontakt, bojler, wanna na deskach, zardzewiała pralka i... czerwone ściany. A wszystko to na dwu kubik-metrach... Spokojnie. A teraz przenosisz się do pokojowej krainy za drugimi drzwiami. Bez obawy, to tylko Czar... em... to my. Podłoga przykryta fioletowym dywanem, na lewo brązowe mebelki, kącik konesera z kalendarzem Jam-budu, na wprost progresywna pracownia informatyczna i okno z czerwonymi zasłonami, na prawo materace, stolik i drzwi. Robisz krok, potykasz się o pufę, której zresztą nie widać. Twoje zamarznięte kończyny nie pozwalają na jakikolwiek odruch bezwarunkowy i ... wpadasz do kuchni. Na szczęście przytrzymujesz się zlewu. A nad zlewem suszarka do naczyń. Poniżej punkt obserwacyjny, tzn. mały otwór wylatujący w łazience. Nikt przez niego nie zagląda. Chyba, że Cz... Kuchnia jest długa. Lewą ścianę przytrzymują kuchenne mebelki, już czyste... Zaraz przy wejściu stoi również kuchenka. Na samym końcu, spośród kłębów dymu wyłania się kącik palacza-śmierdziela, lampa do przesłuchań, okno z przykrótką firanką, telewizorek z grami i lodówka, która ciągle działa. Albo nie. Na prawej ścianie widzisz boazerię i drzwi. Z ciekawości przekraczasz próg, ale się potykasz, bo jest wysoki. Upadając uderzasz głową o kaloryfer. Elektryczny. Tym razem, to co Cię uderza, to Cza... Czaruś spierdalaj, dobra? Spokojnie, spokojnie... Wstań i posłuchaj. Emmm, straciłem wątek... Tak, chodziło mi o gołą ebłebł... podłogę i mnogość gratów - nie nasze, tylko tego brudasowego ruska. Pokój jest długi, właściciele też mają długi... ale to inna historia. W kącie z tyłu stoi żółty piec, obok żółta szafa. Po prawej stronie ukazuje się Twym oczom brązowa szafa i moja wersalka, zaraz przy niej mała błękitna szafeczka. Na niej radiobudzik, lampka i budzik. I książka. Na wprost zaskakuje Cię obecność okna z bordowymi kotarami i ze wspaniale zawieszonymi firanami. Poniżej Sławkowy pledzik. Kierując wzrok na lewą ścianę zauważasz komplet żółtych mebli... w stanie nieodpowiednim. Tuż przy drzwiach stoją bety i stolik ze Sławkowym sprzętem. No i dwa krzesła. Po całym mieszkaniu walają się telewizory dla sprawnych inaczej, tunery, magnotofony w częściach i inne czajniki. Elektryczne. Co? Siku? Aaa... No to wyjdź. Nie, nie, to żadna dyskryminalizacja, czy jak tam... Po prostu "wygódka" jest na klatce schodowej. Za drzwiami na kluczyk. Kibel ma ciemnobrązowe drzwi. W przestrzennym środku z ulgą rejestrujesz muszlę klozetową, która stanem swoim już nie przypomina zapuszczonej dużej dziury. Posprzątaliśmy... sąsiedzi korzystają. Pół biedy, gdy jesteś mężczyzną, ale kobiety... Na wewnętrznej stronie drzwi widnieją odciski kolan. Chyba nie muszę tłumaczyć. Kluczyk leży w przedpokoju, a papier w łazience. To tyle. No i plakiety!...


Lokatorzy:

* Marcin - promyczek,
* Paweł - obłoczek,
* Sławek - gwiazdeczka,
* Arek - czarna dziureczka, he, he, he...

Osoby godne uwagi:

* Aniołek - no cóż...,
* Oliwia - piła z mojego kubka, nawet Aniołek to robił (ech!),
* Aneta - chora biedna nasza Anetka, ale wyzdrowieje, albo nie...,
* Asia - wiadomo; byłoby chyba lepiej, żeby się do nas oficjalnie wprowadziła,
* Grzesio -  uśpił mnie glukokardiamidem, bestia; niesamowity - jak zawsze,
* Prezes - chyba przyszły student drugiego semestru zaocznej geodezji, hura!!!
* Marzena - z upoważnienia rozporządza mieszkankiem wraz z małżonkiem - Arturem, bardzo miła, młoda, chłopcy mówią, że niebrzydka, ma remont,
* Artur - (młody) mąż pani Marzenki, człowiek opanowany, dla nas nawet miły, ale nieco gburowaty w stosunku do swej żony (remont?), ćwiczy kikboksyng,
* Czaruś - gdzieś siedzi, i oby nie wyszedł...


Autor dziękuje za uwagę i ostrzega przed komentarzami.
Pan Prezydent Arkadiusz.

Powrót do Uludzi Trzy lub do strony Prezesa.